Rynek handlowy

Unia Europejska w 2004 roku zastała w Polsce rozpędzony rynek nowoczesnej powierzchni handlowej, który rósł organicznie, korzystając z dobrej koniunktury w kraju i bogacącego się społeczeństwa – mówi Szymon Łukasik, dyrektor Działu Reprezentacji Najemców Handlowych w Cresa Polska.

Zasoby nowoczesnej powierzchni handlowej w Polsce wynoszą 14,8 mln mkw. i są prawie trzy razy większe, niż przed przystąpieniem Polski do UE. Pod koniec 2003 roku w całym kraju mieliśmy 297 nowoczesnych obiektów handlowych, które w sumie oferowały najemcom ponad 5,2 mln mkw.

Przez te 15 lat polski rynek handlowy przeszedł długą drogę, osiągając pełną dojrzałość w okresie o połowę krótszym, niż kraje Europy Zachodniej, gdzie trwało to zwykle 25 – 30 lat. Co było katalizatorem dynamicznych zmian? Czy wejście Polski do Wspólnoty Europejskiej stało się milowym krokiem dla rozwoju nowoczesnego handlu nad Wisłą? Na pewno było dodatkowym impulsem rozwojowym. Pamiętajmy jednak, że polski rynek handlowy rozwijał się już organicznie, korzystając z dobrej koniunktury gospodarczej w kraju oraz rosnącego popytu ze strony coraz bardziej zamożnego społeczeństwa.

Zyskały wsie i miasteczka

Gdy 1 maja 2004 roku Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, krajowy rynek nowoczesnej powierzchni handlowej był już mocno rozpędzony. Mieliśmy za sobą etapy centrów pierwszej i drugiej generacji, a na rynkach największych miast intensywnie zaczęły się rozwijać centra trzeciej generacji – z rozbudowaną galerią i ofertą gastronomiczną. Cztery lata wcześniej swoją działalność rozpoczęła już Galeria Mokotów – pierwsze nowoczesne centrum trzeciej generacji.

Obecność Polski w UE nie spowodowała znaczącego ani masowego dopływu marek handlowych. Nadal silną obecność na naszym rynku mają (obecne już w Polsce w 2004 roku) brandy, jak H&M, C&A czy Intersport. Oczywiście są to dzisiaj zupełnie inne marki, które podążając za trendami i potrzebami klientów, podlegają ciągłym zmianom.

Natomiast ciekawym zjawiskiem, pośrednio związanym ze wstąpieniem Polski do UE, było zwiększenie zasięgu wielu obiektów handlowych. Dzięki funduszom europejskim szybko rozrosła się siatka dróg krajowych i autostrad. Polacy mogli łatwiej i szybciej podróżować, co w znaczący sposób zwiększyło dostępność oferty handlowej dla mieszkańców wsi i małych miasteczek. Rozwinięta infrastruktura drogowa miała ogromny wpływ na rozwój logistyki, a co za tym idzie również segmentu e-commerce.

Wzrost, kryzys, odbicie i konsolidacje

Przez pierwsze lata po wejściu Polski do UE inwestycje handlowe nadal powstawały głównie w największych miastach, kilka lat później deweloperzy coraz chętniej budowali również w mniejszych ośrodkach – najpierw markety z ofertą głównie spożywczą, potem również galerie i parki handlowe. Spowolnieniem dla całego świata był kryzys w 2008 roku. I chociaż Polska nazywana była „zieloną wyspą”, to od 2008 roku również u nas sieci handlowe zaczęły poważnie rewidować swoje plany. Kilka firm znalazło się w stanie upadłości, część najemców wycofała się z zajmowanych powierzchni. Ale zdarzało się i tak, że sieci ryzykowały, wynajmując te „zostawione” powierzchnie po bardzo korzystnych cenach. Jedną z takich marek był TK Maxx, który budowanie swojej sieci w Polsce rozpoczął w 2009 roku. I to była dobra decyzja. Po 2010 roku handel wrócił na dawne tory, a trendy sprzed spowolnienia były kontynuowane – małe miasta się rozwijały, a duże dopełniały powierzchnią handlową.

Dojrzewający rynek to również konsolidacje – silne marki, chcąc zwiększyć swoje zyski i udział w rynku, wykupują marki konkurencyjne lub takie, które uzupełniają ich dotychczasową ofertę. Najbardziej widoczne było to na rynku operatorów spożywczych, gdzie najpierw nastąpiło przejęcie Geant przez Real, a potem Reala przez Auchan. Na rynku odzieżowym, ważnym etapem w rozwoju grupy LPP było przejęcie w 2009 roku krakowskiej spółki Artman, właściciela marek House i Mohito, które w znacznym stopniu przyczyniły się do rozwoju sieci.

W ostatniej pięciolatce natomiast tematem dominującym jest wzrost sektora e-commerce, który wbrew obawom analityków, jak do tej pory, nie wpłynął znacząco na spadek odwiedzalności tradycyjnych obiektów handlowych.

Wyjątkowo i ze smakiem

Dzisiaj dominującym formatem na naszym rynku są centra handlowe (10,7 mln mkw. GLA, 434 obiekty). Parki handlowe (84 obiekty) oferują w sumie ponad 1,1 mln mkw. GLA, centra wyprzedażowe (15 obiektów) – niemal 270 tys. mkw. GLA. Pozostałe ok. 2,7 mln mkw., zlokalizowane jest w wolnostojących obiektach branży spożywczej, meblowej, dom i ogród oraz hurtowni ogólnospożywczych (cash & carry). W ubiegłym roku średni poziom nasycenia dla Polski wzrósł do 386 mkw. na 1000 mieszkańców. Z takim wynikiem lokujemy się w połowie listy państw europejskich, w sąsiedztwie Francji, Wielkiej Brytanii i Portugalii.  

Te liczby pokazują, że 15 lat po wstąpieniu do UE mamy rynek nasycony i dojrzały. A dojrzały rynek charakteryzuje się między innymi tym, że szuka rozwiązań niszowych, czyli szytych na miarę. Deweloperzy i sieci handlowe poświęcają więcej czasu na analizę tego, czego potrzebuje klient, a nie znajduje tego w najbliższej okolicy. Dlatego w najbliższych latach będą powstawały obiekty mniej konwencjonalne, wielofunkcyjne, podobne do Hali Koszyki, Konesera czy powstającej Elektrowni Powiśle.


Kontakt dla mediów